Wzrok.
Po obejrzeniu „Jestem miłością”
w pamięci zostają obrazy. Fabuła to jakby drugi plan. Na pierwszy
wysuwają się piękne zdjęcia Mediolanu i malowniczej prowincji.
Kiedy obejrzałam „Ukryte pragnienia” Bertolucciego, marzyłam o
pierwszej podróży do Włoch, a szczególnie do Toskanii w kolorze
oliwkowej zieleni i ochry. Kiedy zobaczyłam „Jestem miłością”,
wiedziałam, że będę do Włoch wracać.
Słuch.
Być może nie jestem obiektywna, bo
uwielbiam muzykę filmową, ale ta jest wyjątkowo dobra. John Adams
postarał się, żeby pasowała do pozostałych zmysłów
przewijających się na ekranie.
Smak.
Smak jest tutaj, mimo że to niezbyt
„filmowy” zmysł, niezwykle istotny. Fabuła kręci się wokół
jedzenia i jedzeniem przesiąka. Należę do tych kobiet, dla których
najbardziej uwodzicielskim zawodem męskim jest muzyk. Na czas
oglądania filmu można zmienić zdanie. Żeby ktoś mi przygotował
te krewetki...
Węch.
...żeby ktoś mi przygotował te
krewetki... Chociaż nie o sam zapach jedzenia tu chodzi (a naprawdę
można tak przesiąknąć atmosferą filmu,żeby poczuć zapach
regionalnej włoskiej kuchni). Ale też o perfumy elegancko
powściągliwej Emmy ubranej w Fendi. O woń kwiatów na łące. O
farbę drukarską w albumach ze sztuką, które Emma przegląda w
sklepie.
Dotyk.
Antonio dotykał Emmę tak, jak gotował. Z pasją i uwielbieniem.
Scena, która w dwóch minutach łączy
wszystkie te zmysły, jest moją ulubioną. Scena na łące.
Kondensacja zmysłów i mieszanka odurzająca. Prawie czuć na skórze
palące promienie słońca. Słuchać brzęczenie pszczół. Zapach
kwiatów miesza się z potem. Po spękanej, suchej ziemi wędrują
mrówki. Antonio dotyka bladej skóry Emmy.
Dla tych, którzy kochają Tildę. I
dla tych, co nie boją się czuć.
*foto: lucianopignataro.it/ bonjourtristesse.net/ mftm.gr/ independentstyle.it
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz