Słuchałam wczoraj na planeta.fm
audycji „młodzi głośni”, w której gościem był redaktor
naczelny magazynu K MAG, Mikołaj Komar. Tematem rozmowy była
rewolucja w mediach XXI wieku. Mówiono między innymi o
tradycyjnych, papierowych wydaniach magazynów i ich wirtualnych odpowiednikach. Wątek bardzo mi bliski, bo ja po prostu
kocham papier. Nie przekonują mnie książki w wersji
elektronicznej, więc tym bardziej nie przekonają magazyny. Żadna
sesja zdjęciowa nie wygląda tak dobrze w Internecie, jak
uwieczniona i zmaterializowana na papierze. Żaden wywiad nie daje
takiej przyjemności, jak ten, którego strony musimy przewracać,
nie przesuwać przyciskiem na klawiaturze. Bo w papierze jest teraz,
w epoce wirtualnej, ta namacalna przyjemność. Pod warunkiem, że
papier jest odpowiedni. Mat i błysk, szorstkość i gładkość.
Żyjąc "w tablecie", można właściwie zapomnieć o istnieniu tych
pojęć.
Oprócz takiej prawie dziecięcej,
pierwotnej przyjemności dotyku, daje mi papier możliwość
gromadzenia. Takiego znowu w rzeczywistości, nie na pinterest.com
czy w folderach pełnych jpg. Leżą sobie w stosach te magazyny,
„kurzą się” i czekają na moment, w którym do nich wrócę. A
wracam często. Żeby znowu obejrzeć sesje i poczytać coś, co w przeciwieństwie do artykułów w "Fakcie", nie traci aktualności i wiarygodności. Poza tym, nie byłabym w stanie wyciąć z nich czegokolwiek, co mnie zachwyciło i przypiąć do korkowej tablicy. Dlatego właśnie muszą czekać na mnie całe i zdrowe.
Oczywiście życie studenta nie pozwala
mi na razie kupować wszystkich magazynów, które chciałabym
posiadać. Właśnie tak- posiadać. Podobnie jak z książką, która
mnie zachwyci. Pożyczona albo wypożyczona nie zaspokaja mojego
głodu. Muszę mieć własny egzemplarz. Dlatego czasem cierpię,
kiedy muszę się ograniczyć do przeglądania kilku tytułów w
empiku na podłodze. Odkładam je na półkę nadal głodna.
Teraz najbardziej głodna jestem na magazyn Anji Rubik. 25 Magazine. Kochany Święty Mikołaju...
Teraz najbardziej głodna jestem na magazyn Anji Rubik. 25 Magazine. Kochany Święty Mikołaju...
Podczas audycji wspomniano również o
tym typie wielbicieli magazynów, którzy kupują je, aby zasiąść
w hipsterskiej kawiarni i popijając hipsterską kawę, czytać
hipsterski magazyn. To zdecydowanie nie o mnie. Jestem zaborcza i
egoistyczna, musi być intymnie i sam na sam.
W luksusowych, papierowych magazynach, nawet przeglądanie stron w reklamami (pięknymi!) jest po prostu przyjemne. Spróbujcie.
No i na koniec coś z początku. Okładki. Wirtualna okładka nie ma racji bytu. Sens okładki zawiera się w papierze. A piękna okładka to po prostu sztuka.
*foto: kmagsite.wordpress.com/ bloodmooncouture.worspress.com/ laceandtea.com/ lula.pl/ blogcds.global.com/justjared.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz