piątek, 1 lutego 2013

Papier, K MAG, nożyce.


Słuchałam wczoraj na planeta.fm audycji „młodzi głośni”, w której gościem był redaktor naczelny magazynu K MAG, Mikołaj Komar. Tematem rozmowy była rewolucja w mediach XXI wieku. Mówiono między innymi o tradycyjnych, papierowych wydaniach magazynów i ich wirtualnych odpowiednikach. Wątek bardzo mi bliski, bo ja po prostu kocham papier. Nie przekonują mnie książki w wersji elektronicznej, więc tym bardziej nie przekonają magazyny. Żadna sesja zdjęciowa nie wygląda tak dobrze w Internecie, jak uwieczniona i zmaterializowana na papierze. Żaden wywiad nie daje takiej przyjemności, jak ten, którego strony musimy przewracać, nie przesuwać przyciskiem na klawiaturze. Bo w papierze jest teraz, w epoce wirtualnej, ta namacalna przyjemność. Pod warunkiem, że papier jest odpowiedni. Mat i błysk, szorstkość i gładkość. Żyjąc "w tablecie", można właściwie zapomnieć o istnieniu tych pojęć.

Oprócz takiej prawie dziecięcej, pierwotnej przyjemności dotyku, daje mi papier możliwość gromadzenia. Takiego znowu w rzeczywistości, nie na pinterest.com czy w folderach pełnych jpg. Leżą sobie w stosach te magazyny, „kurzą się” i czekają na moment, w którym do nich wrócę. A wracam często. Żeby znowu obejrzeć sesje i poczytać coś, co w przeciwieństwie do artykułów w "Fakcie", nie traci aktualności i wiarygodności. Poza tym, nie byłabym w stanie wyciąć z nich czegokolwiek, co mnie zachwyciło i przypiąć do korkowej tablicy. Dlatego właśnie muszą czekać na mnie całe i zdrowe. 

Oczywiście życie studenta nie pozwala mi na razie kupować wszystkich magazynów, które chciałabym posiadać. Właśnie tak- posiadać. Podobnie jak z książką, która mnie zachwyci. Pożyczona albo wypożyczona nie zaspokaja mojego głodu. Muszę mieć własny egzemplarz. Dlatego czasem cierpię, kiedy muszę się ograniczyć do przeglądania kilku tytułów w empiku na podłodze. Odkładam je na półkę nadal głodna.

Teraz najbardziej głodna jestem na magazyn Anji Rubik. 25 Magazine. Kochany Święty Mikołaju...




Podczas audycji wspomniano również o tym typie wielbicieli magazynów, którzy kupują je, aby zasiąść w hipsterskiej kawiarni i popijając hipsterską kawę, czytać hipsterski magazyn. To zdecydowanie nie o mnie. Jestem zaborcza i egoistyczna, musi być intymnie i sam na sam.

W luksusowych, papierowych magazynach, nawet przeglądanie stron w reklamami (pięknymi!) jest po prostu przyjemne. Spróbujcie.




No i na koniec coś z początku. Okładki. Wirtualna okładka nie ma racji bytu. Sens okładki zawiera się w papierze. A piękna okładka to po prostu sztuka.








*foto: kmagsite.wordpress.com/ bloodmooncouture.worspress.com/ laceandtea.com/ lula.pl/ blogcds.global.com/justjared.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz